Kapitan Ludomir Mączka wychodzi w morze
zamyka oczy zaciska usta i trzyma się laski jak masztu
dokoła falują tańczące pary oraz wirujący samotnicy kapitan
siedzi blisko krawędzi okrągłego stołu jakby to była linia widnokręgu
granica nowego świata granica nowej przestrzeni granica za którą samotność
jest najtrwalszym związkiem kapitan Ludomir Mączka siedzi odwrócony tyłem do
orkiestry tyłem do skrzypka łączącego odmienne światy dzień z nocą niebo z lądem
nadzieję z rozpaczą kapitan siedzi odwrócony nie patrzy na skrzypce w których
mieści się całe nasze życie wszystkie nasze niewypowiedziane modlitwy
i nasz niepojęty śpiew zachwytu kapitan siedzi z zamkniętymi oczami
wychodzi w morze i jego Maria przemyka się ponad wysoką falą
bryzgami słonej wody stawia czoło tężejącemu wiatrowi
idzie ostro na wiatr jakby ocean nie miał końca
jakby Bóg nie unosił się przed sztormem
jakby go nie było jakby zostawił
los niczym nie skrępowanej
wolności
Aleksander Rybczyński
Leave a comment