Kanada dławiąca dymem

America I’ve given you all and now I’m nothing.
America two dollars and twentyseven cents
Allen Ginsberg

Kanado dałem ci wszystko
i dzisiaj jestem nikim
bank ostrzega przed
niskim stanem konta
znajomi przezornie
nie zadają pytań
i obserwują z daleka
licząc ze telefon nie zadzwoni
tak jest lepiej Kanada pachnąca żywicą
stała się kanadą dławiącą dymem
ostrzega przed zagrożeniem
pożarem pandemią wojną z imperium zła
które jedynie pożera od środka tych którzy w kajdanach
wysławiają wolność i demokrację Kanado dałem ci wszystko
i brałem garściami nie dbając o przyszłość bo przezorni umierali
na serce i mezoteliomę a ja chciałem zdać się na Opatrzność
hazard i łut szczęścia żyłem z dnia na dzień i dawałem świadectwo
cichej wierności i zachowania twarzy na marginesie zwrotów
podatkowych i podań o pożyczkę na zakup nieruchomości
w ubogiej wolności ponad stan głosząc pochwałę miłości
w świecie który wymagał zdecydowanych działań
deklaracji na piśmie i podpisania cyrografu
powtarzałem te same zakazane zaklęcia
Kanado dałem ci wszystko
ale nie oddałem siebie
byłam świadkiem
twojego upadku
którego nawet
nie powstrzymał
konwój wolności wzlot
nadziei jak powstanie walka
na barykadzie ciągnącej się od
Pacyfiku do Atlantyku ani cichy sprzeciw
wygaszania słońca i dławienia oddechu
Kanado upadek jest zaplanowany i cichy bo
prawie nikt nie wierzy w manipulację siłą grawitacji
jest Canada Day i fajerwerki trwają do północy jakby
były zorzą polarną marzeniem które miało zbudować kraj
wolnych ludzi gwarantujących słowem prawa oraz dokumenty
dzisiaj kłamstwo jest podstawą działania państwa które już nie należy
do pionierów ładujących na wozy historię wizję oraz nieograniczoną moc
otwierania przestrzeni patrzyłem na brzegi Vancouver Island i obserwowałem
statki odpływające do Nowej Fundlandii taka była moja miłość Kanada nieograniczonej
przestrzeni i możliwości setki kilometrów niknących w bocznym lusterku i głód
odległości mijanych miasteczek które potrafiły jeszcze zamykać rogatki
w porze lunchu na koniec prawdę można było policzyć na palcach
jednej ręki stała na uboczu pogodzona z losem ubogiej krewnej
której nie dupuszcza się do głosu Kanado dzisiaj tylko nabiera
się z kosza pełnego iluzji i nicości tych którzy dają wszystko
zamyka się w getcie ale oni i tak opisują uparcie wschody
i zachody słońca piękno pokonywania przestrzeni
powtarzają słowa do zapamiętania w chwili
bez perspektyw minut godziny – życia

 

Aleksander Rybczyński

Leave a comment

Your email address will not be published.


*


Click to access the login or register cheese
Don`t copy text!