“Dzieci boże nie są na sprzedaż” – Sound of Freedom

Po burzy wywołanej sukcesem światowej premiery filmu “Dżwięk wolności” (Sound of Freedom) doszło wreszcie do cichej, wprowadzonej jakby ukradkiem do kin polskiej premiery głośnego filmu.

“Zamrożony przez mainstreamowych dystrybutorów przeleżał na półce 5 lat. Wykupiony dzięki publicznej zbiórce i mobilizacji dziesiątek tysięcy widzów trafił z początkiem lipca do amerykańskich kin i wywrócił letni box office do góry nogami. Bez typowej dla Hollywood, idącej w miliony dolarów promocji, ale za to z rozchodzącą się wirusowo opinią, że to „film, który każdy powinien zobaczyć”, wspiął się na szczyt rankingów ocen i oglądalności.” Wśród osób, które zaangażowały się w rozpowszechnianie filmu są Mel Gibson, Elon Musk, Ivanka Trump, Tony Robbins, Jewel i wielu innych.   (ciekawe, dlaczego wyszukiwarka Google ma ‘trudności” z odnalezieniem tym osób?)

 

Film w reżyserii Alejandro Monteverde jest fabularyzowanym dokumentem wstrząsającej historii amerykańskiego agenta Tima Ballarda, który uczestnicząc w akcjach tropienia i wyłapywania pedofili, zrezygnował z pracy, “rozrywającej go na strzępy”, by samodzielnie ratować bezbronne i niewinne ofiary brutalnej przemocy – porwane i wykorzystywane seksualnie dzieci w krajach Ameryki Południowej.

Film obnaża powszechny współcześnie proceder porywania i zniewalania ludzi na całym świecie, w skali nie znanej dotychczas w historii ludzkości. Nigdy bowiem jeszcze niewolnictwo nie miało tak ogromnych rozmiarów. Znaczną część ofiar tego zbrodniczego procederu stanowią dzieci. Szacuje się, że rok w rok ginie bez  śladu około dwóch milionów dzieci, a ich tragiczny los zapisuje czarną księgę zbrodni i zwyrodnienia naszej upadającej cywilizacji.

Film z udziałem Jima Caviezel rzuca światło na mroczną scenę tej hańby ludzkości. Dlaczego więc media i krytycy sztuki filmowej z tak pogardy godnym uporem odwracają się od wstrząsającego, budzącego sumienia i emocje obrazu tej trudnej do przyjęcia prawdy? Opowiada historię, która powinna wstrząsnąć każdym człowiekiem o podstawowej wrażliwości i przyzwoitości. Obnaża zbrodnie, których tropem powinny natychmiast ruszyć wydziały policji kryminalnej, organizacje praw dzieci i politycy, których moralnym obowiązkiem (jeżeli w polityce liczyłaby się jeszcze moralność) ma być nagłośnienie problemu i skuteczne działania, zmierzające do zakończenia tego ignorowanego bestialskiego procederu.

“Dzieci boże nie są na sprzedaż” mówią bohaterowie filmu, ale współczesne elity i społeczeństwa, zadowolone z konsumenckiego transu, pozwalającego prowadzić wygodne i spokojne życie, zniecierpliwione odwracają wzrok od prawdy i rozpaczliwego wołania o pomoc.

Twórcy “Sound of Freedom”, wzruszająco ukazujący bohaterstwo niewinnych męczenników, podstępnie porywanych spod opieki rodziców – stawiani są pod mainstreamowym pręgierzem. Film zrobiony jest doskonale, subtelnie i z wielkim kunsztem artystycznym.  Jest wybitnym dziełem sztuki filmowej, o niezwykłej sile przekazu i przesłaniu, które powinno poruszyć do głębi wszystkich ludzi dobrej woli.

Niestety, czystemu i bezkompromisowemu głosowi sumienia twórców filmu towarzyszy od początku zjadliwy syk recenzentów najbardziej “prestiżowych” mediów i ośrodków opiniotwórczych, jednym chórem cedzących obrzydliwe i nieprawdziwe opinie na temat filmu. Peter Bradshaw z ‘The Guardian” daje “Sound of Freedom” jedną gwiazdkę, nazywając film tendencyjnym, apelującym do skrajnie prawicowej widowni gniotem. Nie skupia się nad przesłaniem filmu, ale już na wstępie atakuje genialną rolę Jima Caviezel. Zaprzecza, że handel dziećmi jest nadzorowany przez elity, chociaż w filmie nie ma ani słowa na temat zakulisowych manipulacji “sex trafficking”. Wręcz przeciwnie – “Sound of Freedom”, będąc wielkim oskarżeniem bestialskiego procederu nie wskazuje, dlaczego możliwy jest tak powszechny, niegodziwy proceder i dlaczego światowe elity nie są zainteresowane ani ratowaniem ofiar ani ukaraniem winnych zbrodni. Może dlatego właśnie warto zadać pytanie, dlaczego media tak zgodnie starają się bagatelizować problem? Chóralne, krytyczne pojękiwania watahy pożytecznych sługusów, którzy wypisują kłamliwe bzdury nie powstrzymały wielkiej fali zainteresowania filmem na całym świecie. Pomimo propagandy, dewaluującej wartość filmu, pomimo nawet przerywania projekcji w niektórych amerykańskich kinach “Dźwięk wolności” stał się sukcesem i obejrzało go ponad 20 milinów ludzi, zdolnych do samodzielnej refleksji, wrażliwych na krzywdę, cierpienie i niegodziwość.

 

 

W Polsce film wszedł do kin bez znaczącej promocji, a towarzyszą mu sprzeczne, na ogół bełkotliwe recenzje w stylu recenzji Łukasza Adamskiego z “Interii”, który szufladkuje film jako “klasyczne gatunkowe kino akcji” i próbuje w niewybredny sposób je ośmieszyć. Na szczęście pojawiły się też dobre recenzje, naświetlające sedno problemu i filmowy kunszt twórców, takie jak Nikoli Domagały ze strony dlaStudenta.pl.

Film “Dźwięk wolności” powinni obejrzeć wszyscy a po wyjściu z kina pamiętać, że to od nas wszystkich zależy, czy władze i organy ścigania, zaczną skutecznie zwalczać największą hańbę współczesnego świata – niewolnictwo i najbardziej czarną jej kartę  – handel dziećmi. Na razie można ze smutkiem stwierdzić, że decydenci i milcząca większość pozostaje obojętna i odwrócona.

“Handel ludźmi to przemysł generujący 150 miliardów dolarów dochodu rocznie. Obecnie w niewoli jest więcej ludzi niż kiedykolwiek w historii ludzkości, także wtedy, gdy niewolnictwo było legalne. Miliony tych niewolników to dzieci.”

.

Aleksander Rybczyński

.

.

Zdjęcia: portal https://rafael.pl/

Leave a comment

Your email address will not be published.


*


Click to access the login or register cheese
Don`t copy text!